Na warszawskiej Białołęce w pobliżu ulicy Modlińskiej, tuż przy zabudowaniach farmaceutycznej fabryki rozgrywają swoje mecze młodzi zawodnicy Escoli Varsovia Warszawa. W ciągu ostatnich lat właściciel terenu, na którym są zbudowane piłkarskie boiska (Polfa Warszawa) miał zamiar rozwiązać umowę dzierżawy z najemcą obiektu przy Fleminga 2. Na szczęście dla młodzieży złaknionej piłki nożnej teren nadal tętni sportowym życiem, a nie jest kolejnym placem zabudowywanym przez dewelopera.
Jeszcze w 2009 roku na tym samym obiekcie rozgrywała mecze i trenowała drużyna seniorów Stowarzyszenia Sportowego Białołęka prowadzona przez trenera Marka Papszuna. Trzon zespołu grającego w warszawskiej lidze okręgowej stanowili wychowankowie Polfy Tarchomin, których jako juniorów do wicemistrzostwa Mazowsza doprowadził ten sam trener.
Zniszczony barak z przeciekającym dachem i zagrzybionymi ścianami, a w nim stara pralka do prania strojów meczowych, dwa boczne boiska z niewielką ilością trawy służyły, jako szatnie i miejsce treningów dziesięciu zespołom piłkarskim. Poza seniorami trenowało i grało tu ok. 280 dzieciaków. A wszystko to dzięki grupce pasjonatów. Mimo tego, że klubem zarządzali społecznie rodzice zawodników to każdy podchodził do swoich obowiązków profesjonalnie i z pełnym zaangażowaniem. Przykład dawał trener Papszun, który zawsze dbał o profesjonalne przygotowanie treningów i tego samego wymagał od innych. A czas dzielił między zajęcia piłkarskie i pracę w szkole, jako nauczyciel. Niebywałe było to, że na tym poziomie rozgrywkowym dbał o to, aby zawodnicy mieli dostęp do odżywek, pulsometrów czy fizjoterapeutów. W tamtym czasie to było niespotykane. Ważnym elementem, na który zwracał uwagę była indywidualizacja obciążeń dla poszczególnych piłkarzy, czy odpowiednio dobrana dieta. Jako trener seniorów często zaglądał na boisko podczas meczów drużyn młodzieżowych. Widać było, że piłka nożna to dla niego pasja.
W każdym z tych klubów drużyny prowadzone przez Marka Papszuna uzyskiwały wyniki lepsze niż przed objęciem przez niego zespołu. Nie zawsze jednak właściciel klubu pozwalał trenerowi na dużą samodzielność. To było jednym z powodów zakończenia w 2016 roku współpracy w Legionowie mimo tego, że to za kadencji Papszuna klub osiągnął największy sukces w historii awansując w 2013 roku do II ligi.
Zobacz jak Raków przygotowuje się do startu sezonu?
Czy Papszun powinien kiedyś poprowadzić inny klub?
Po mistrzostwach świata dużo się mówiło o objęciu przez Marka Papszuna kadry narodowej. Biorąc pod uwagę długoletnią współpracę trenera z właścicielem Rakowa Michałem Świerczewskim i duże prawdopodobieństwo zdobycia przez zespół mistrzostwa Polski było to jednak od początku bardziej "kaczką dziennikarską" niż faktyczną możliwością. Zajęcie pierwszego miejsca w lidze to szansa na udany start w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Sukces w tych rozgrywkach, którym byłby awans do fazy grupowej otworzy nowe możliwości przed wieloma zawodnikami i trenerem. To może być trampolina do pracy w klubie poza Polską. Jeśli w Europie Raków nie odegra żadnej roli to zgodnie z zapowiedziami Marka Papszuna za dwa-trzy lata zamierza przejść na trenerską emeryturę i mieć czas dla rodziny. Patrząc jak intensywnie i z jaką pasją zajmuje się piłką nożną trudno jednak uwierzyć, aby ten rozbrat był całkowity. Może założy akademię młodych piłkarzy na warszawskiej Białołęce wykorzystując wiedzę i doświadczenie zdobyte podczas wielu lat pracy?
Pamiętajmy też, że Legia to klub z Warszawy, z którą przyszły trener "emeryt" jest mocno związany i być może możliwość godzenia zajęć treningowych z drużyną oraz czasu spędzanego z rodziną będzie wystarczającym argumentem do objęcia w przyszłości tej drużyny? Tylko, czy otrzyma tam taką samodzielność jak w Rakowie? Wątpliwe. W ciągu kilku kolejnych lat do bram ekstraklasy zapuka pewnie też inny warszawski klub -Polonia. Może to będzie następny pracodawca dla trenera?
Za jakiś czas pewnie pojawi się możliwość objęcia schedy po Fernando Santosie. Marek Papszun byłby idealnym kandydatem na stanowisko selekcjonera. Pamiętajmy jednak, że kiedyś Henryk Kasperczak był też najlepszym wyborem, a trenerem kadry nie został.